Udało mi się dziś pójść na przedpremierowy pokaz najnowszej polskiej "komedii". "Skrzydlate świnie" miał być pierwszym polskim filmem o kibicach. Niestety już sam tytuł mówił mi że to będzie jakaś farsa. Obsada też niczego sobie, Małaszyński to przecież idealny kandydat na kibola. No ale do rzeczy. Akcja rozgrywa się w małym Grodzisku gdzie miejscowym Czarnym kibicują dwaj bracia. Czarni spadają z ligi, jeden z braci (tak tak pan Małaszyński) po meczu efektownie kroi flage gości. Mała zadymka na stadionie, takie tak normalne rzeczy. W tym samym czasie jego dziewczyna rodzi mu syna... ach wątek miłosny musiał być! Mecz się kończy, Czarni spadli z ligi, chłopaki chlają w barze zdobycie barw rywala. Na meczu jednak Małaszyński dostaje wizytówkę pewnej damy. Chłop nie ma roboty, dziewczyna na niego wkurwiona do tego Czarnych mają rozwiązać. Udaje się do pani z wizytówki. Na miejscu okazuje się że prezes pewnej firmy chce by na jego druzynie był prawdziwy doping. Jednym słowem chce kupić sobie kibiców... Małaszyński wpierw się nie zgadza. Z okazji korzysta jego kumpela z bojówki Czarnych ( tak tak baba w bojówce - takie rzeczy tylko u nas ). Małaszyński jednak przestaje wierzyć w to że Czarni wystarują i zaczyna prace razem ze swoją kumpela. Komedia się zaczyna robić wielka gdy koledzy z Czarnych wymierzają im kary z ich gównianego kodeksu...
To na tyle bo żeby to wszystko opisać to bym umarł ze śmiechu. Ech i niech to potem obejrzy normalny obywatel. Dziś mają nas za debili kochających to co robią, a po filmie pomyślą że to tylko kasa a my to sprzedajne dziwki.
A JA DZIWKĄ NIE JESTEM I CHOĆBY MI KURWA MANUTD ZAPROPONOWAŁ MILION ZA MECZ TO BYM IM DOPINGU NIE POPROWADZIŁ
No to na zakończenie.... Rangersi znów w dupkę 3-0 z Valencia. ech...
środa, 3 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz