poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Egzotyczne śpiewanie

Dziś na blogu trochę egzotyki wprost z odległej Japonii. Dotychczas japończyk kojarzył mi się z pracoholikiem i wpieprzaniem sushi pałeczkami. O piłce nożnej a tym bardziej kibicach z tego kraju raczej myślałem w kategoriach mocnej egzotyki. A jednak nawet na takim krańcu świata można się pozytywnie zdziwić. Kiedyś wklejałem You'll never walk alone w wykonaniu kibiców Liverpoolu. Myślę że na pojedynek na hymny Angielscy The Reds mogliby się umówić z Urawa Reds Diamonds.


O zwycięzcę takiego pojedynku byłoby trudno. Ale żeby nie było że Japończyki jako spokojny naród potrafią tylko hymnowy utwór zaśpiewać to oto zabawa w południowo amerykańskim stylu innej japońskiej ekipy Vegalty Sendai:


Szacun dla obu ekip bo potrafią nie tylko nieźle ryknąć ale i przy tym się doskonale bawić.

środa, 14 kwietnia 2010

Żałoba czy jednak szopka.

W sobotni poranek siedziałem sobie spokojnie w pracy. Jak to sobotka lekki natłok obowiązków i jakoś nie było nawet czasu na przysłuchiwanie się wieściom ze świata. Żyłem tylko tym że o 16 będę mógł iść na mecz i kibicować swej drużynie. Poranna kawa i nadeszła pamiętna 8.56. Wszystko, cały świat stanął na głowie. RMF przerywa jakąś tam piosenkę i podaje sensacyjne wieści ze Smoleńska. Pierwsza myśl to że to jakiś żart. Hmm ale kto by żartował ze śmierci tylu osób. Mijają minuty które zamieniają się w godziny. Powoli wszystko staje się jasne. Samolot prezydencki który leciał na do Katynia się rozbił. Jakoś nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Nigdy nie lubiłem tych polityków akurat. Pierwsza myśl to że nie będzie meczu. Kurwa, człowiek cały tydzień czeka na dwie godziny sportowego święta i akurat dziś się musiało to stać. Ludzie jakoś nagle smutnieją. Czyżby im było żal? A może to ja jestem bez serca. Ale przecież codzień w Polsce umiera i ginie tyle osób i jakoś nie ma sensacji. No tak ale teraz to gruba sprawa bo przecież politycy. Bo to przecież prezydent który sepleni i trzyma szalik do góry kołami, bo to przecież poseł który w szczerym polu we Włoszczowej buduje sobie dworzec PKP i zatrzymuje pociągi InterCity. Bo przecież zginął Wassermann i co teraz będzie z jego wanną? Nikt nie wspomniał o pilotach czy stewardessach...
Następne dni upływały pod wpływem zbiorowej histerii i hipokryzji. Media które dotychczas drwiły z prezydenckiej pary i posłów nagle jakby zapomniały o tym wszystkim i zaczeły kreować zmarłych jako bohaterów i wielkich patriotów. Do obrzygania można zobaczyć jak to Lech kochał swoją Marysie a ona go nazywała swoim Leszeczkiem. Nagle media zapomniały jak to Lech podpisywał traktat lizboński? Ludzie zaczęli gremialnie wieszać flagi przepasane kirem... Na 11 listopada czy 3 maja nikt o tym nie pamięta, no ale przecież teraz to takie trendii. Bo przecież fajnie wkleić na NK znicz czy flagę żałobną nawet jak ma się na codzień Polskę w dupie.
Niestety ta hipokryzja dotknęła też i nas kibiców. Nagle wszyscy zapomnieli jak Lechu wprowadzał sądy 24-godzinne, zapomnieli jak pod ścianą płaczy paradował w żydowskiej czapeczce...
Zbiorowa szopka zwana żałoba rozpędzała się coraz bardziej. W niedziele zwłoki Lecha Kaczyńskiego wylądowały na Okęciu.  Tysiące osób ustawiły się na trasie przejazdu karawanu z trumną. Tysiące ludzi z aparatami. Czy aparatem oddawali cześć swojemu prezydentowi? Czy przyszli zrobić kolejna sweet fotkę na Naszą-klasę?
Apogeum tej zbiorowej histerii wybuchło we wtorek gdy mądre głowy umyśliły żeby "wielkiego bohatera narodu" wraz z małżonką złożyć w kryptach na Wawelu. Miejsce które dla wielu prawdziwych patriotów zawsze będzie święte, miejsce gdzie spoczywają najwięksi władcy Polski ma być też miejscem dla prezydenta który zginął w wypadku? A czegóż ten malutki człowiek dokonał by spocząć wśród Piłsudskiego, Jagiełły czy Sikorskiego? Ktoś kto wpadł na tak idiotyczny pomysł powinien się mocno zastanowić nad swoim zdrowiem psychicznym.
Od soboty minęły 4 dni. W tym czasie na drogach zginęło wiele osób, w kopalni zginął górnik, nikt o nich nie wspomniał bo przecież te śmierci były niemedialne. Bo przecież Ci ludzie nie byli znani i tylko dla ich rodzin byli nieobojętni.

Bohaterską śmiercią w całej tej tragedii zginęłi piloci i obsługa. Oni byli w pracy a nie jak banda opasłych ryji która leciała na imprezę pod kryptonimem : Wpierw do Katynia odpierdolimy swoje i lecimy się bawić.

Za tydzień niewielu Polaków będzie pamiętało ze 3 maja trzeba wywiesić flagę, znów znajdzie się polityk z którego będzie się można pośmiać a po śmierci którego będzie można sobie płakać. W polityce znów rozpocznie się walka na haki i zagrywki. I tylko paru normalnych ludzi pomyśli sobie że bycie Patriotą to nie wklejanie świeczek na NK czy wywieszanie flagi po śmierci Lecha.